Mając praktycznie cały dzień wolny nałożyłam na włosy Amlę jaśminową pomieszaną z olejem manoi (oby dwa produkty używałam po raz pierwszy) pochodziłam z nimi dobre 4-5 godzin. I tutaj zaczęły się schody, bo zapach Amli strasznie mnie mdlił;/ nie jest to zapach typowo indyjski, przypominał mi raczej szare mydło, ale baaardzo intensywne. Za to olej manoi zapachowo przypadł mi go gustu :)
Umyłam włosy szamponem Yves Rocher zwiększającym objętość, następnie nałożyłam na długość nawilżającą maskę NaturVital, do której dodałam jeszcze łyżkę olejku Evree Gold Argan i 4 krople d-panthenolu. Moje włosy bardzo go polubiły :) całość podgrzałam suszarką i zawinęłam w turban. Posiedziałam z nim dobrą godzinę, a następnie spłukałam chłodną wodą, omijając skalp. Do zabezpieczenia końcówek jak zwykle olej śliwkowy i nowy Mythic Oil- teraz wiem skąd zachwyt nad nim :)
Już susząc włosy, wiedziałam, że to nie będzie udana niedziela. Puch, puch i jeszcze raz puch. Jestem pewna, że to wina nowych olei i na pewno więcej ich nie użyję. Nie wyobrażam sobie również, żebym miała znosić ten duszący zapach jeszcze raz :| :D poza upierdliwym puchem, włosy były miękkie. I to chyba jedyny plus dzisiejszej NdW.
Po godzinie w koczku, puch trochę opadł, ale nadal nie wygląda to tak jak powinno:
zdjęcia mocno przekłamują kolor włosów- w ogóle nie widać pasemek :/
Jak się Wam udała NdW? Mam nadzieję, że lepiej niż moja :)
Pozdrawiam,
A.
potwierdzam! na żywo włosy 1 klasa
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń