wtorek, 10 marca 2015

Moja włosowa historia

Mam na imię Alicja i 8 stycznia 1992 roku urodziłam się z gęstymi czarnymi włosami.
Uczęszczając do żłobka mogłam już pochwalić się Św. Mikołajowi niezłą, kręconą czuprynką ;)



Tak wraz ze mną rosły i moje włosy, które każdego dnia mama, bądź babcia rozczesywały mi grzebieniem o dużych odstępach między ząbkami (co wcale nie było łatwe) i zaplatały w warkocza. Pielęgnacja była raczej znikoma, zwykły szampon + płyn ułatwiający rozczesywanie z Avonu.  Co dość nietypowe jak na tak wczesny wiek, używałam lakieru do włosów (alkohol). Było to zło nieuniknione z racji mojej baletowej kariery, którą rozpoczęłam już w wieku 4 lat. Wyobraźcie sobie jak ciężko  było moje włosy spiąć w zgrabnego koczka i przylizać;) Taką fryzurę nosiłam na zmianę z warkoczem. A że fryzjera bałam się jak ognia, moje włosy przez wiele lat nie były podcinane i były mega długie;)
I tak przez lata nic się nie zmieniało. Warkocz, kok na treningi, kok z lakierem na występy+ szampon podkradany mamie i płyn ułatwiający rozczesywanie. Zero fryzjera.
Dorastając włosy zaczęły mi przeszkadzać i męczyć. Modne było cieniowanie;) nie muszę chyba mówić co stało się później.
Fryzurka podobała mi się, była lekka i nie sprawiała problemów przy myciu i suszeniu.
W 3 klasie gimnazjum włosy miałam znowu długie, obcięte na prosto.

Zapragnęłam zmiany koloru i tym sposobem zostałam czarnulką : )

 Po roku włosy po raz drugi wycieniowałam, chciałam NIEWIELKIEJ zmiany. U fryzjera straciłam około 25cm włosów: ( Byłam załamana! Płakałam przez tydzień.


W ten sposób poznałam prostownicę, której zaczęłam używać codziennie. Nie miałam wyjścia- moje włosy, z natury kręcone, wyglądały w tym ścięciu po prostu tragicznie. Pamiętam, że wtedy przysięgłam sobie że je odchoduję i rozpoczęłam pierwszą pielęgnację, była to maska BioWax do włosów suchych, która poleciła mi przyjaciółka Ola :) Mimo prostowania nie były w złym stanie- wręcz przeciwnie rosły i wyglądały dobrze.

W 2 klasie liceum miałam dość czarnego koloru, postanowiłam je rozjaśnić. Udałam się do fryzjera- nie chciałam ryzykować.


Uzyskałam, wedle życzenia ciemny brąz, identyczny z moim naturalnym kolorem. Zauważyłam jednak, że z czasem (przez rozjaśnianie) zaczął on mocno rudzieć :/ Włosy zaczęły się też strasznie kruszyć! Przy każdym czesaniu miałam całą umywalkę pełną małych igiełek.


I tak przez lata mało co się zmieniało,  używałam drogeryjnego szamponu z silikonami, odżywki jaka tylko wpadła mi w ręce. Pamiętam, że tak naprawdę efekty dawał TYLKO Biowax, nie używałam go jednak długo. Włosy po rozjaśnianiu wciąż rudziały, puszyły i kruszyły się coraz mocniej. Farbowałam je raz drogeryjnie, raz u fryzjera, używałam pianki, suszarki i prostownicy.  Były w średnim stanie, ale nadal długie (z okropnymi, przerzedzonymi, poszarpanymi końcami).


Przełomem okazało się lato 2013, kiedy pracowałam po 14h dziennie.  Nie było czasu ani ochoty na stylizację, farbowanie. Włosy myłam, suszyłam i upinałam w koczka bądź dobierańca. Po wakacjach nareszcie rozpuściłam włosy i byłam w szoku;) Kruszenie, puszenie znacznie ustąpiły, włosy miały więcej blasku. Pielęgnacja była lepsza, lecz dziś wiem, że nie była dla moich włosów odpowiednio dobrana;) Szampony zawierały silikony, maskę robiłam z jajka, a moje włosy za proteinami nie przepadają. Raz na jakiś czas nakładałam naftę bądź olejek rycynowy;).  Walczyłam z puchem, przesuszeniem i kruszeniem.


Świadomą pielęgnacje rozpoczęłam w czerwcu 2014r, kiedy trafiłam na bloga Anwen ;) Oszalałam :D chciałam wszystko wypróbować, wszystko mieć tu, teraz, natychmiast. Zmieniłam szampon, rozpoczęłam olejowanie i zabezpieczanie końcówek. Prostowałam już wcześniej raczej okazyjnie.
Dziś, po 8 miesiącach moje włosy:
- nie rozdwajają się, puszą tylko kiedy przesadzę z nawilżaczami;), są zdrowe, grube i pełne blasku,
-mają 10cm obiętości w kucyku, długości około 60cm,
-kochają oleje i biowax do włosów suchych,
-proteiny akceptują raz na jakiś czas,
-są obcięte na prosto,
-falują się a ich porowatość określam na średnią ku niskiej,
-raz na jakiś czas walczę z sezonowym wypadaniem, nadal lekko się kruszą, ale jest to dosłownie z 4-5 końcówek podczas czesania (walczę z tym).

Myję włosy co 3 dni, suszę (nigdy do końca), prostuję tylko grzywkę. Farbuję Garnierem Olią 4.0  co 2-3 miesiące. Nie używam lakieru ani pianki ;-) Silikony stosuję głównie w serach do końcówek, zdarzają mi się lekkie w odżywkach (np.Nivea Long Repair), unikam ich w szamponach.

Aktualnie moim włosowym celem jest lekkie wycieniowanie, gdyż nie układają się teraz tak jakbym sobie tego życzyła i delikatny ombre balejaż, przy jednoczesnym zachowaniu obecnej kondycji ;-) Póki co zbieram odwagę i szukam dobrego fryzjera :D (strach przed fryzjerem został mi z dzieciństwa :D )
                                                                    (inspiracja)

Na blogu będę Wam zdawać relację z mojej pielęgnacji, testować nowości, a także pokaże Wam w jaki sposób pomagam innym w walce o piękne i zdrowe włosy;-)                    
Dowiecie się również co nieco na temat moich innych pasji i stylu życia.
Pozdrawiam,

A. ;)



1 komentarz :